Raz inaczej, bo o nas samych - rodzicach
Drodzy Rodzice, podobał nam się artykuł zamieszczony w pewnej gazecie autorstwa Moniki Grześ – psychologa i psychoterapeuty i na jego podstawie postanowiłyśmy napisać tych kilka słów. Okazuje się bowiem, iż wielu z nas, mimo że bardzo kocha swoje dziecko, często złości się i krzyczy na nie, jednocześnie doskonale zdając sobie sprawę z faktu, że krzyk jest zły. Krzyk rodzi się wtedy, gdy czujemy się bezradni i sfrustrowani. I to nie tylko wtedy, gdy przychodzimy zmęczeni z pracy. Także w weekend, bo jesteśmy niewyspani i przeciążeni obowiązkami. I najczęściej to nasze dziecko pełni rolę piorunochronu. We wspomnianym artykule pani psycholog radzi zastosowanie 5 kroków:
- Zostaw złe emocje za drzwiami. Wymyślmy sobie „śluzę” np. prysznic po przyjściu z pracy jako pierwsza czynność – doskonale relaksuje, oczyszcza nie tylko ciało, ale i umysł. Śluza emocjonalna ma oddzielić pracę i problemy z nią związane od domu.
- Pozwól dziecku podjąć decyzję. Zamiast krzykiem żądać: „W tej chwili wyłącz telewizor i idź się myć”, poprośmy dziecko o wyłączenie. Nie żądajmy, bo w ten sposób nie zbudujemy swojego autorytetu, wręcz przeciwnie.
- Spójrz oczami dziecka. Z wiekiem zatracamy umiejętność patrzenia na świat oczami dziecka i kiedy ono w sklepie nie potrafi podjąć decyzji, który plastikowy samochodzik wybrać – denerwujemy się. A wystarczy pomyśleć ile czasu nam zabiera wybór naszych butów czy sukienki. Dajmy dziecku szansę, żeby rozwiązało swoje problemy zanim spełni naszą prośbę. Czyli zamiast: „Wyłącz telewizor i natychmiast do łazienki” spróbuj: „Ola, masz jeszcze pięć minut, a potem proszę , idź do łazienki”.
- Mów krótko i jasno. Dziecko nie rozumie zawiłych poleceń. Ważne by być zwięzłym. Tyle, że nasze dzieci są wygadane, inteligentne i uwielbiają dyskutować. Czasami trudno z nimi wygrać na argumenty. I w takich przypadkach, gdy nie znamy już odpowiedzi pani Monika radzi odwrócić role i zapytać dziecko o to samo. „A po co mam posprzątać?” – mówi ono. „Żeby był porządek” – mówisz Ty. „A po co ma być porządek?” – znowu ono. Więc Ty zapytaj: „A jak myślisz, po co porządek?”. Można podpowiadać: „Pamiętasz, jak szukaliśmy twojego wozu strażackiego? Gdybyś odkładał po zabawie zabawki na miejsce, nie ginęłyby”. Dzieci potrafią wymyślić wiele fajnych rozwiązań codziennych problemów.
- Przeprośmy za krzyk. A kiedy już nakrzyczymy? Trudno. Wyjdźmy do drugiego pokoju, wyciszmy się, wróćmy i porozmawiajmy. Opiszmy dokładnie co nas zdenerwowało. Nie mówmy o dziecku tylko o sytuacjach i zdarzeniach, które nas zdenerwowały. Np.: „Złości mnie, gdy po powrocie z pracy potykam się o porozrzucane buty” a nie: „Złości mnie, bo jesteś bałaganiarzem”. Zapytajmy dziecko, jak można uniknąć podobnych spięć? Dziecko na pewno wpadnie na to, że warto chować buty do szafki.
I już na koniec – dzieci kilku i kilkunastoletnie potrzebują stabilności i rutyny. Dzięki temu mogą zaplanować sobie swoje „ważne” zajęcia tak, by ich mały świat – rosnący z każdym dniem - nie kolidował z naszym. Zróbmy plan dnia, żeby było wiadomo, co kiedy robimy. A wówczas okazji do krzyku będzie mniej.